Z pewnością nieraz bardzo chciałaś zmienić coś w swoim życiu, ale uporczywie Ci nie wychodziło. U mnie było to rzucanie palenia. Rzucałam, wracałam, potem znowu rzucałam… Karuzela porażek. Inni mają podobne przeboje z aktywnością fizyczną, bo dotąd tylko Netflix, siedzenie na kanapie i sięganie do miski z chipsami. Jeszcze inni próbowali przerzucić się na zdrowe odżywianie, bo kupowali śmieciowe żarcie…
Wiesz, o co chodzi. Kiedy nagle postanawiamy diametralnie zmienić coś w swoim życiu, natrafiamy na opór. Zupełnie jakby w naszej głowie siedział chochlik i robił nam psikusy. My tu o wielkich zmianach, a chochlik: „Ale kochana, a może by tak…?”.
Gdy rzucałam palenie, zawsze pojawiały się we mnie myśli w rodzaju: „Ale jeszcze ostatni papieros…”. Gdy zapaliłam ten niby ostatni papieros, chochlik nagle rzucał: „Hmm, kochanie, nie dasz rady od razu rzucić. Zacznij lepiej stopniowo ograniczać palenie”. W efekcie oczywiście nie rzucałam.
Kiedy człowiek rozważa przejście na weganizm, chochlik często podszeptuje: „No hola, hola! A ser? Przecież kochasz ser!”. Ten skurczybyk nas sabotuje, bo nie chce żadnych zmian. Nieważne, że zmiana okaże się na lepsze, że staniesz się zdrowsza, że świat będzie lepszym miejscem… To nie ma żadnego znaczenia! Dla mózgu obecny stan, jest sytuacją znaną, bezpieczną, komfortową, pozwaladziałać na autopilocie.
Ile decyzji codziennie podejmujemy? Dziesiątki? Setki? Wiele z nich jest automatycznych, nie zastanawiamy się nad nimi. Dlatego tak spore zmiany jak przejście na weganizm, rzucenie palenia czy śmieciowego żarcia są odbierane jako zagrożenie, a my sabotujemy siebie. „Halo – powiesz – przecież ludzie przechodzą na weganizm, rzucają palenie (to ja, to ja!), zaczynają zdrowo się odżywiać i zmieniają swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni! Jak oni to w takim razie robią?”.
Tak, moja droga, jest nadzieja! To da się zrobić, tylko trzeba odpowiednio do tego podejść!
Rozwiązanie jest proste, ale wymaga cierpliwości. Trzeba cały proces zmiany nawyku podzielić na małe kroki. Ale takie naprawdę małe. Bo jeśli powiesz sobie: „Od jutra przechodzę na weganizm”, chociaż dotąd wyłączyłaś z diety jedynie mięso, to ciężkim młotkiem dostaniesz w głowę od swojego wewnętrznego chochlika i tyle z tego będzie. Za to gdy powiesz sobie na przykład: „Dziś spróbuję zamienić mleko w mojej śniadaniowej owsiance na roślinne”, to nic się nie stanie.
To drobnostka!